Wielkanoc
z dobrym smakiem
Kiedy przed laty pochylało się głowy, by
ksiądz posypał je popiołem, do świadomości każdego katolika
docierał fakt, że oto 40-dniowy post staje się faktem. Gospodynie
domowe, zaraz po porannej mszy wyparzały wówczas wszystkie garnki, by
przypadkiem nie pojawiło się w nich tłuste oko. Kulinarne rozpasanie
wracało wraz z Wielką Niedzielą.
Wystarczyło, że tuz po uroczystej rezurekcji zamilkły kościelne organy, a
wszyscy mieli w myślach już tylko jedno: suto zastawiony stół. Stół, na którym
wreszcie znajdzie się szynka, bigos i wszystko to, czego od karnawału w
domowym jadłospisie nie było. Jak wspominają dzisiejsi 50-latkowie, w ich
dzieciństwie były to naprawdę cudowne chwile. Po mszy biegło się do domu wręcz
na złamanie karku, mało komu chciało się wtedy nawet z karbidu pod kościołem
strzelać. Wędzonka miała siłę magiczną.
Czy coś z tamtych świąt jeszcze zostało? Oczywiście! Stół nadal musi być
suto zastawiony. I to nie byle czym. Zdają sobie z tego sprawę gospodynie, które
rokrocznie spotykają się przed Wielkanocą, by razem zgłębiać tajemnice
przyrządzania ciekawych, a co najważniejsze, smacznych potraw. Instruktażowe
mityngi organizowane są między innymi w Skomlinie.
Bierze się to stąd, że każda z nas chce zaskoczyć swoją rodzinę jakimś
nowym przysmakiem. Czynne uczestnictwo w takich spotkaniach gwarantuje, że
faktycznie możemy się nauczyć przyrządzania nowych potraw. Wspólnie
je przygotowujemy, a potem degustujemy. Gazetowe przepisy natomiast zwykle odkłada
się na półkę, bo nie są w żaden sposób sprawdzone - mówi Danuta Tkaczyńska.
Przy okazji świąt zawsze staramy się nawiązywać do tradycji, a więc
prócz nowoczesnych potraw mięsnych, łączonych ze słodkimi dodatkami nie
zapominamy o żurku z biała kiełbasą, czy jajkach podawanych na dziesiątki
sposobów. 
Istotną rolę odgrywa tu również samo udekorowanie stołu. Podczas
spotkań gospodynie wymieniają doświadczenia w konstruowaniu
wielkanocnych stroików czy układaniu serwetek. Wszystkie są zgodne co
do tego, że powinno być w tym czasie wyjątkowo kolorowo. Na stołach
musi dominować zieleń, symbolizująca wiosnę. - Nie mamy u siebie koła
gospodyń wiejskich, przestało istnieć wiele lat temu. Spotkaniami
przedświątecznymi staramy się tą lukę wypełnić. I wcale nie
chodzi tylko o samo gotowanie, bo przecież między koleżankami można
rozładować nerwy i wspaniale się bawić, zostawiając domowe kłopoty
za drzwiami. Zawsze jest bardzo swobodna atmosfera. Można trochę
powspominać, pośmiać się, a przy okazji zrobić coś pożytecznego -
podkreśla Maria Lis. - Gotowania uczy nas nasza koleżanka Krystyna
Chrzanowska, która pracuje w Ośrodku Doradztwa Rolniczego w
Bratoszewicach. Tym razem zaskoczyła nas między innymi pasztetem z wątróbek,
rzymską pieczenią oraz kilkoma wiosennymi sałatkami. - Na mnie największe
wrażenie zrobiła jednak zupa chrzanowa z grzankami
(zobacz przepis) - wtrąca
Danuta Tkaczyńska. - Robiłyśmy ją po raz pierwszy i już wiem, że
na moim stole w Wielką Niedzielę ona zagości. Jest bardzo orzeźwiająca,
z powodzeniem może zastąpić tradycyjny żurek. Przepis na jej przyrządzenie
mogłabym polecić każdej gospodyni.
Nowatorskie koncepcje kulinarne nie mogą być kosztowne, bo zwyczajnie
nie "przyjęłyby się" w wiejskiej kuchni. Każda gospodyni
skrupulatnie liczy złotówki, i na ekstrawagancję sobie nie pozwoli. -
Oglądałam niedawno w telewizji program, w którym panie w ludowych
strojach prezentowały regionalne potrawy wielkanocne spod Łowicza. Po
zapoznaniu się z listą składników doszłam do wniosku, że mało
kogo byłoby stać na takie gotowanie. Siłą naszych przepisów jest
to, że można je zrealizować tanim kosztem, nierzadko w oparciu o to
co mamy w swoich gospodarstwach dosłownie pod ręką - mówi Cecylia
Madeja. Poza tradycyjnymi potrawami, na moim stole z pewnością w tym
roku pojawią się: schab faszerowany z mięsem mielonym mazurek z masą
kajmakową i wspomniana zupa chrzanowa. To absolutny hit sezonu.
tekst
i fot. : Przemysław Chrzanowski
|